Seria Fable zawsze wyróżniała się spośród innych gier tego typu swoim poczuciem humoru oraz motywem kurczaków (kurczaki towarzyszą nawet trailerowi trzeciej części). W Fable 3 ponownie musimy chronić Albion przez zagładą. Kto grał w część pierwszą od razu zauważy, że to gra tej samej ekipy. Tło muzyczne niemal identyczne, mechanika gry też. Zbroi specjalnie zmieniać nie możemy, jest trochę ubrań i kilka mieczy, jednak mam wrażenie, że w Fable 1 było tego dużo więcej (jeśli się mylę piszcie, moja pamięć też może być zawodna). W trójce również możemy kupować domy, wynajmować je, umeblować. Co się jednak zmieniło? Co mnie cieszy, a co drażni?
Zmiany są różne, jedne dobre, inne gorsze. Zacznijmy od menu. By zapisać grę trzeba przenosić się do specjalnych pokoi i szukać manekinów do zapisów. Podobnie jest ze zmienią wyglądu – klawiszem ESC przenosimy się do Sanktuarium i tam możemy przeprowadzać zmiany. Niby fajnie wygląda, ale jest uciążliwe moim zdaniem. Umiejętności uczymy się natomiast w „Drodze do Władzy”, do której też przenosimy się, gdy wykonamy jakąś ważną część fabuły (później klawiszem F4 w niektórych momentach) gdzie wykupujemy umiejętności za pomocą punktów gildii. Punkty te zdobywamy wypełniając zadania, zabijając wrogów oraz wchodząc w interakcję z innymi ludźmi.
Fable 3 to takie RPG Simsy. Z ludźmi możemy rozmawiać, bawić się, bekać, drażnić, łaskotać, tańczyć – jednym słowem – mamy niezłą porcję interakcji z otoczeniem. Boli jednak to, że „normalną” rozmowę przeprowadzimy tylko z tymi, którzy mają dla nas jakieś zadanie, inni nie mówią ani słowa tylko wydają jakieś dźwięki. Nasz bohater też bardzo rzadko się odzywa, a szkoda. Z NPC możemy się również żenić/wychodzić za mąż, mieć z nimi dzieci (tak, można uprawiać seks, jednak scena ta jest zasłonięta ciemnym ekranem, przy okazji możemy wybrać czy chcemy robić to z zabezpieczeniem czy nie). Utrzymanie rodziny kosztuje nas nieco złota (domyślnie 25 sztuk złota na dzień czasu gry). W Fable 3 możemy pomnażać nasz majątek wykupując sklepy, wynajmując mieszkania lub pracując samemu, np. grać na lutni. Możemy też wybrać się na poszukiwanie skarbów, które później można sprzedać w lombardzie. W poszukiwaniu pomoże bohaterowi jego pies, który towarzyszy mu od początku do końca gry.
Tak samo jak „jedynka” również i Fable 3 zaskoczył mnie pozytywnie pod pewnymi kwestiami. Pierwszą kwestią jest to, że kiedy myślałem, że to już koniec gry nagle okazuje się, że nie. Druga kwestią jest to, że w grze podejmujemy wiele decyzji, często bardzo problematycznych. Te dylematy moralne mogą zadecydować o tym, jak skończy się gra, zwłaszcza w późniejszym etapie. A decyzji takich podejmować będziemy sporo. Podoba mi się, że możemy mieć jakiś wpływ na otaczający nas świat gry.
Trzecią kwestią jest to, że po skończeniu gry (i po napisach końcowych) dalej możemy grać wypełniając poboczne misje. Zawsze doceniam taką możliwość ponieważ lubię pochodzić po uratowanym królestwie i móc ewentualnie porozmawiać z różnymi postaciami. Takiego rozwiązania brakuje mi np. w serii Gothic czy Risen, gdzie po skończeniu gry dalej grać nie możemy.
Ostatecznie Fable 3 uważam za grę bardzo udaną i uważam, że każdy fan gatunku powinien tę grę ukończyć.