Postanowiłem opisać swoje ostatnie przygody z bankiem PKO BP, by wskazać innym zainteresowanym kierunek działania, mianowicie, jak zamknąć konto w PKO BP, gdy ma się w nim kredyt studencki.
Po części odnoszę się tutaj również do jednego z moich artykułów na temat „kulawego” marketingu bankowego. W moim przypadku bank PKO BP stwarzał bardzo duże opory i traktował mnie jak gówno, dlatego chcę pokazać Wam, jak rozwiązałem tę sprawę.
Zaznaczam jednocześnie, że opisuję tutaj wyłącznie swoje doświadczenia oraz doświadczenia mojej narzeczonej (bo zamykaliśmy te konta razem). Opisana sytuacja wcale nie musi potworzyć się w każdym oddziale banku PKO BP. Tak czy owak, ja byłem właśnie traktowany nieodpowiednio, o czym poniżej:
By zamknąć konto w PKO BP, w którym mam kredyt studencki musiałem odwiedzać bank około 6 razy. Pracownicy banku, z którymi miałem kontakt starali się mnie spławić niemalże na każdym kroku. Oto lista „kłód pod nogi”:
1. Kłamstwo nr 1 – nie może Pan zamknąć konta, jeśli ma Pan u nas kredyt studencki. Można to zrobić dopiero po spłacie.
Nie jest to prawdą. Konto mogę zamknąć w każdej chwili, wcześniej jednak trzeba podpisać aneks do umowy, za którą bank skasuje skromne 50 zł (cholera wie za co). Przy aneksie należy wskazać, że spłata będzie dokonywana z innego konta (bank musi otworzyć tzw. rachunek techniczny) oraz, że ewentualne transze będą wpłacane na inne konto.
UWAGA! Nawet, jeśli wypłaciłeś/aś cały kredyt, należy mimo wszystko wskazać nr konta, na który mają przychodzić transze. Tak powiedziała pracownica banku (akurat zdarzyła się kompetentna). Oczywiście musi być inny numer konta, niż ten z PKO 🙂 Bo przecież ten z PKO chcesz zamknąć, prawda? Natomiast nr konta do wpłat bank powinien wygenerować (tzw. rachunek techniczny).
Dodam, że ja miałem akurat poręcznie BGK 100%, jednak z informacji udzielonych mi przez pracownika centrali banku, oraz potwierdzonych informacji bezpośrednio od I oddziału Banku PKO BP we Wrocławiu wynika, że nie ma to znaczenia, w jaki sposób kredyt jest poręczany. Po prostu musimy zażądać aneksu. Piszę o tym, ponieważ moja koleżanka została spławiona twierdzeniem, że jak ma poręczyciela, to zamknąć konta nie może. Niestety została okłamana. Konto można zamknąć bez względu czy ma się poręczycieli czy nie. Ostatecznie udało jej się również zamknąć to konto.
2. Kłamstwo nr 2 – aneks do umowy kredytowej można podpisać wyłącznie w banku, w którym zawarta była umowa.
Nie jest to prawdą! Choć tak twierdził praktycznie każdy oddział, który odwiedziłem, tak samo mówiono mi na call center oraz w kontakcie mailowym z centralą banku. Skoro wszyscy tak mówią, to pojechałem do Wrocławia te 160km (tam gdzie miałem umowę właśnie) i co się dowiaduję? Że nie potrzebnie przyjeżdżałem, bo da się to załatwić w każdym oddziale, tylko, że pracownicy banku są niedoinformowani. Zatem oddział z Wrocławia, naprawdę jedyny, który był rzetelny odesłał mnie z powrotem do mojej miejscowości, bym nie musiał potem specjalnie przyjeżdżać jeszcze raz na podpisanie aneksu (bank najpierw go przygotowuje, a potem wzywa do podpisu po kilku dniach).
3. Co było dalej?
Wróciłem do siebie i następnego dnia udałem się do lokalnego oddziału. Byłem przygotowany niczym na wojnę w kontakt telefoniczny i wizytówkę do Pani z Wrocławia, która mi powiedziała, że mogę załatwić sprawę aneksu w każdym oddziale. Jak było? Tak… dobrze myślicie, próbowano mnie spławić! Rozmowa z pracownikiem mojego lokalnego banku wyglądała mniej więcej tak:
Pani z banku (P): Dzień dobry, w czym mogę pomóc.
Ja (J): Witam, chciałbym podpisać aneks do umowy do kredytu studenckiego.
P: A w jakim celu?.
J: Chcę zamknąć konto w PKO.
P: Proszę dowód osobisty.
(…coś tam sprawdza…);
P: Ale Pan ma umowę we Wrocławiu, my nie możemy.
J: Mogą Państwo. Od niedługiego czasu jest to możliwe, bo wszystkie umowy i tak idą do Katowic lub Lublina. Proszę zadzwonić pod ten numer jeśli nie wie Pani jak to załatwić lub proszę zawołać przełożonego.
(… pracownica banku zaczęła łapać za słuchawkę po czym zrezygnowała i zaczęła marudzić…)
P: No w sumie mogę… co za spychanie do nas klienta, dlaczego mamy zajmować się ich umowami (w sensie umowami oddziału z Wrocławiu przyp. red.)
J: Ja proszę Pani mam już dość jeżdżenia, naprawdę proszę o przygotowanie aneksu, wiem, że mam taką możliwość.
Pracownica zaczęła w końcu współpracować, miałem ciągle wrażenie, że traktuje mnie jak zło konieczne, bo nigdy pewnie nie załatwiła takich aneksów no i przecież jestem klientem, który odchodzi, więc po co ma się starać. Jako, że pracownica ta miała jakiś problem, czy też mało czasu, odesłała mnie po chwili do innej Pani, dużo bardziej kompetentnej. Przygotowała ona dla mnie wniosek o aneks, zeskanowała i wysłała gdzie trzeba.
Po kilku dnia otrzymałem telefon, że aneks jest już gotowy do podpisania i mam przyjść. Przyszedłem zgodnie z planem, podpisałem i poszedłem, tutaj nie było problemów. Powiedziano mi, że z konta ubędzie mi 50 zł, a jeśli nie to sam mam wpłacić na rachunek techniczny, który mi wygenerowali i wtedy będę mógł zamknąć konto.
Kilka dni później
Poszedłem do oddziału definitywnie zamknąć konto. Tym razem obsługa znów zaczęła stawiać opór. O ile w moim przypadku Pani bez problemu zamknęła konto, to w przypadku mojej narzeczonej inna pracownica próbowała wcisnąć, że się nie da, bo kredyt jest nadal podpięty do konta. Wtrąciłem się wtedy i powiedziałem, że u mnie przeszło bez problemów, to dopiero wtedy spróbowała i się udało. A gdybym jej tego nie powiedział to co? Znowu trzeba by chodzić i prosić o zamknięcie tego konta? Bez komentarza…. .
Na sam koniec jedna z pracowniczek banku dodała: „my jesteśmy za dobrzy, że obsługujemy nieswoje umowy kredytowe”. W tym momencie przyznam, że straciłem jakikolwiek szacunek do tego banku. Przepraszam bardzo, czy oni robią jakąś łaskę, że pracują? Co to w ogóle miał być za komentarz? Nie zadałem już tych pytań głośno, chciałem po prostu stamtąd wyjść.
Podsumowanie
Jak widzicie, pracownicy banku PKO BP próbowali rzucać kłody pod nogi, zakładam, że z niedoinformowania (mam taką nadzieję). Co ciekawe, podobne doświadczenia mają także moi znajomi. A o czym to świadczy? Że bank jest niezorganizowany, by w tak wielu oddziałach nikt nie potrafił mi do końca pomóc (tylko jedna Pani z Wrocławia powiedziała mi jak to załatwić). W dodatku traktowano mnie jak zło koniecznie, zero podejścia marketingowego.
Bank powinien zadbać, bym odszedł zadowolony, a może akurat kiedyś bym powrócił? A tak i ja, i moja narzeczona wyszliśmy stamtąd bardzo zniesmaczeni. I efekt będzie taki, że jak ktoś zapyta mnie o polecany bank, na pewno nie polecę mu PKO BP.
Dziale marketingu, jeśli kiedykolwiek to przeczytajcie, weźcie się za usprawnianie obsługi klienta, koniecznie!
Miłego dnia 🙂
AKTUALIZACJA:
Dostaję coraz więcej sygnałów od Was, że sam aneks i opłata za niego została pobrana w zasadzie nielegalnie, bowiem sama treść umowy nie ulega zmianie więc aneks nie jest potrzebny. Niektórym z Was udało się załatwić tę sprawę bez opłat, czego życzę i innym potencjalnym kredytobiorcom. Ja osobiście nie jestem w stanie potwierdzić tych doniesień, jeśli jednak rzeczywiście tak jest, to bank zwyczajnie mnie okradł.